Jak się czujesz w Koronie? Czujesz, że to Twoje miejsce, czy szukasz jeszcze swojej przystani?

Jestem tu już tyle lat. Najlepsze rzeczy jakie mnie spotkały w życiu miały miejsce w Kielcach, więc czuję się bardzo dobrze i nie mam zamiaru niczego zmieniać.

Byłeś tu jako asystent u trenera Bartoszka i Nowaka, a teraz jesteś asystentem u boku trenera Ojrzyńskiego. Wcześniej jeszcze pracowałeś z trenerem Ojrzyńskim jako zawodnik. Czy ta współpraca z trenerem wygląda podobnie jak za czasów Bandy Świrów?

Będąc zawodnikiem nigdy nie wiesz do końca co się dzieje w sztabie trenerskim i jaka jest specyfika pracy, obowiązki itd. Trenerem tak naprawdę jesteś całą dobę. Wkładasz w to całe serce, a finalnie efekt końcowy niekoniecznie zależy od ciebie, bo ty po boisku nie biegasz. Powiem szczerze, że z niecierpliwością wyczekiwałem pierwszego treningu z trenerem Ojrzyńskim. Dzisiaj wiem, jaki ogrom pracy jest przede mną jako trener. Od każdego trenera można coś pozytywnego dla siebie wyciągnąć. Grunt to nie zamykać się we własnej przestrzeni.

Czym dokładnie zajmujesz się w sztabie?

Każdy z nas ma jasno określone zadania, ale każdy dzień stawia nowe wyzwania. Robię wszystko, co w danej chwili jest potrzebne. Nieważne czy to analiza, trening indywidualny czy sprawy prywatne chłopaków. Cały czas jesteśmy do ich dyspozycji. Najważniejsze, że uzupełniamy się w pracy i stanowimy jedność.

Od jakiegoś czasu w Koronie utarł się model pracy trenera z dwoma asystentami. Czy to jest konieczność przy tej ilości obowiązków?

Patrząc na topowe kluby – a do takich chcemy się równać – nasz sztab jest mały. Czasami brakuje rąk do pracy i to jest niezbędne, żeby wszystko funkcjonowało. Musimy mieć jakiś komfort pracy przy natłoku zadań podczas przygotowań do rundy. Nie chcemy niczego pominąć, a trener zwraca uwagę na małe szczegóły, które w efekcie są bardzo ważne. Im większy sztab, tym większa szansa, że nic nam nie ucieknie.

Miałeś okazję prowadzić pierwszą drużynę. Czy planujesz zdobyć licencję UEFA Pro?

Tak. Niedawno złożyłem aplikację na kurs trenerski UEFA Pro i czekam na rozpatrzenie i egzamin. To jest kierunek, w którym chcę iść.

Czy zrezygnowałbyś z pracy w Koronie w momencie, gdy dostaniesz tę licencję i będziesz miał propozycję prowadzenia gdzieś zespołu jako pierwszy trener.

Myślę, że nie. Od pewnego czasu Klub idzie do przodu, rozwijamy się na każdej płaszczyźnie. Chcę w tym uczestniczyć. Wiem, że stać nas na dużo więcej. Złożenie przeze mnie papierów to tylko kolejna ścieżka mojego rozwoju. Nie podchodzę do tego tak, że swoje osiągnąłem i szukam szczęścia gdzie indziej. Tu i teraz jest najważniejsze. Mam możliwość pracować w Klubie, w którym się wychowałem i naprawdę to doceniam.

Jak oceniasz okres przygotowawczy, obóz, nastroje i przygotowanie do rundy? Wjedziemy z buta w tę ligę, czy spokojnie krok po kroku idziemy po awans?

Jak w każdym okresie przygotowawczym jest dużo pracy, głównie fizycznej. Turcja była też okazją do podszlifowania elementów taktycznych. Rzeczywiście się paliło. Jestem przekonany, że każdy w Klubie ma jasno sprecyzowany cel i zrobi wszystko, żeby go osiągnąć. Znając trenera, spodziewamy się mocnego wejścia i trzeba to będzie utrzymać przez czternaście kolejek.

Nie męczą Cię porównania do Bandy Świrów po powrocie Leszka Ojrzyńskiego?

Na pewno w niektórych kontekstach jest to miłe, bo to kawał historii. Teraz natomiast tworzymy coś innego. Fajnie, że ktoś to porównuje, jesteśmy drogowskazem na przyszłość i żywym dowodem na to że jeśli czegoś naprawdę pragniesz i oddasz się temu w stu procentach, to możesz pokonać każdą przeszkodę.

Przed jubileuszem Bandy Świrów powiedziałeś, że gdyby w tamtych czasach funkcjonował system VAR, to Korona by nie była tak wysoko w tabeli. Czy biorąc pod uwagę to bojowe nastawienie drużyn Leszka Ojrzyńskiego i sytuacje spięć podczas sparingów masz jakieś obawy w tym aspekcie?

Nie, to jest trochę wyjęte z kontekstu. Chodziło mi o to, że nie graliśmy po chamsku, ale mega twardo. Dzisiaj zasady się trochę zmieniły. Chociażby odbiór piłki wślizgiem. Wtedy można było bardziej pojeździć na tyłku. W topowych ligach też jest duża dynamika, ale zawsze jest szacunek do przeciwnika i tak zostanie.

Jak oceniasz potencjał młodych zawodników w Koronie, którzy po spadku wdrażają się w pierwszą drużynę. Mam głównie na myśli tych, którzy przyszli z rezerw czy mistrzowskiej CLJ. Czy mają potencjał na to, żeby znaczyć coś więcej w Kielcach?

Pięć lat temu z kimś rozmawiałem, że można na palcach jednej ręki policzyć zawodników ze Świętokrzyskiego grających w centralnych ligach. Ostatnio chłopcy z naszego Klubu dają radę. Coraz więcej z nich gra w najwyższych ligach. Nie mamy gorszej młodzieży, to wszystko kwestia jak się nimi będzie zarządzać. Muszą wiedzieć, że nikt im niczego nie poda na tacy. Muszą rozumieć, że mogą grać w piłkę sprzedając swoje umiejętności, a nie uważać, że coś im się należy, bo są juniorami. Po ostatnim meczu tamtej rundy, gdzie wprowadziłem Oskara i Górę, przyczynili się oni do wygrania w meczu. Dzisiaj, po dwóch miesiącach widzę jak olbrzymi progres poczynili od tamtego czasu, szczególnie pod kątem mentalnym i podejścia do swojego zawodu. Ale nie mówię tu tylko o nich dwóch. W tamtej rundzie główne obciążenie młodzieżowca spadło na Szpakowskiego. Dzisiaj myślę, że mamy większe pole manewru w tej kwestii.

Jak oceniasz jakość szkolenia grup młodzieżowych, widząc tych zawodników przychodzących do pierwszej i drugiej drużyny oraz biorąc pod uwagę, że Twój syn tam trenuje?

Jesteśmy bardzo zadowoleni, że udało się nam stworzyć swoją akademię i swój program szkolenia. Wiedzieliśmy, z jakimi problemami się zderzamy. Nastawienie na to, że w grupach młodzieżowych kładziony był nacisk na zwycięstwa, nie do końca nam odpowiadał. Przez to w dużej mierze stawiane było na fizykę. Im silniejszy, wyższy i szybszy chłopak – tym więcej grał. Ci mniej rozwinięci fizycznie, ale bardziej zaawansowani piłkarsko zostawali odsuwani na boczny tor. To jest główna zmiana, bo ci chłopcy w końcu trafiają do seniorskiego zespołu. Tam warunki fizyczne się zrównują, a uwypuklają się umiejętności czysto piłkarskie. Także idąc tą droga stawiamy na rozwój zawodników. Wierzymy, że będą do nas trafiać ukształtowani chłopcy gotowi do rywalizacji na poziomie seniorskim.

Często z ich ust można usłyszeć, że traktują Cię w drużynie jak ojca. Czy czujesz się dobrym kierownikiem wskazującym im drogę rozwoju piłkarskiego? 

Przede wszystkim stawiam sprawę jasno: najważniejsza jest uczciwość w tym co robisz. Jeżeli będą uczciwi wobec siebie i będą rzetelnie pracować, nagroda może przyjść bardzo szybko. Tym bardziej, że kiedyś było o to trudniej. Dzisiaj jest im łatwiej coś osiągnąć. Wystarczy się zaangażować w stu procentach. Chłopcy to czują, że mają we mnie wsparcie. Zresztą nie tylko we mnie. To nasz wspólny interes, żeby się rozwijali i czuli tutaj jak w domu.

Gdyby nie operacja wyrostka po Twoim przejęciu drużyny, to myślisz, że byś coś więcej z nich jeszcze wyciągnął?

Pamiętam jak przyjechałem po operacji do domu i godzinę później miałem u siebie całą drużynę. Wiedziałem, że byśmy dali radę ze wszystkim. To był idealny moment, żeby to poszło. Wiele rzeczy zmieniliśmy i przede wszystkim znaleźliśmy wspólny język. Mieliśmy mecz z Niecieczą, który nam dwukrotnie przekładano. Gdybyśmy ten mecz jeszcze wygrali, to wszystko byłoby możliwe. Niestety życie napisało inny scenariusz, ale jestem z tego okresu zadowolony.

Czy chciałbyś na koniec przekazać coś kibicom?

ZJEDNOCZONA KORONA to jedyna słuszna droga dla wszystkich, którzy mają KORONĘ W SERCU. Tylko razem możemy osiągnąć sukces. DO ZOBACZENIA NA STADIONIE!

Rozmawiali A_mks i Mikołaj Kęczkowski