Maciej Gil: W polskiej piłce przydałoby się trochę świeżości
W kolejnej odsłonie cyklu „Korona Na Nowo” przeprowadziliśmy rozmowę z osobą, która będzie miała kluczowy wpływ na kształtowanie kadry pierwszego zespołu oraz rozwój skautingu w kieleckim klubie. Maciej Gil – bo o nim o mowa, w szczerej rozmowie z nami opisuje m. in. swoje spojrzenie na polską piłkę nożną, przedstawia swój pomysł na Koronę, oraz dlaczego w ogóle trafił do Kielc. Zapraszamy do lektury!
– Zacznijmy może od samego początku. Jak trafiłeś do Korony?
– Jak pewnie dobrze wiecie, wcześniej pracowałem w Lechu Poznań i Śląsku Wrocław. Po pewnym czasie stwierdziłem jednak, że potrzebuję nowych wyzwań, dzięki którym osiągnąłbym kolejny stopień motywacji do jeszcze większej realizacji zawodowej. Skontaktowałem się z panem Piotrem Dulnikiem, który przedstawił mi swój plan, jak on to widzi. Ja oczywiście też przedstawiłem swoją wizję funkcjonowania całego działu skautingu. Bardzo szybko doszliśmy do porozumienia, gdyż były to naprawdę fajne, rzeczowe spotkania. Później jeszcze rozmawiałem oczywiście z prezesem Jabłońskim. Mogłem zostać w Śląsku, ale panowie przekonali mnie do bardzo ciekawego projektu. Wiem, że w Kielcach są bardzo ambitne plany, gdzie chce się coś budować. I tak się znalazłem w Koronie.
– Plan w Kielcach różnił się czymś szczególnym od tego, co obecnie widzimy w polskich klubach?
Wiecie jak to wygląda zazwyczaj w polskiej piłce. Te kluby żyją z dnia na dzień i przewijają się przez nie ciągle te same nazwiska, a w strukturach klubu zatrudnienie znajdują osoby przez wzgląd na zasługi, a nie odpowiednie kwalifikacje. Zawsze byłem zdania, że w polskiej piłce przydałoby się trochę świeżości, gdyż same europejskie puchary pokazują, że jesteśmy daleko. W tym jednak przypadku, tak jak wcześniej powiedziałem, plany pana Dulnika i prezesa Jabłońskiego przyjąłem bardzo pozytywnie. Wierzę, że to wszystko będzie szło do przodu.
– Ostatnio Klub ogłosił, że poszukuje ludzi do projektu skautingu. Jak idzie rekrutacja?
– Dostaliśmy około 50 zgłoszeń.
– Jaka jest wizja skautingu w Koronie? Ilu ludzi docelowo planujecie zatrudnić?
Za chwilę dojdzie do zatrudnienia głównego skauta, którego chcę oddelegować do akademii. Następnie moim celem jest wyselekcjonowanie pięciu osób, które będą oglądać ligi zagraniczne, które są jeszcze trochę nieodkryte.
– Iloma skautami Korona dysponuje obecnie w województwie świętokrzyskim i ogólnie w całej Polsce?
– Korona obecnie nie posiada żadnego skauta. W tym Klubie jestem po to, żeby taki zespół dopiero stworzyć. Na pocieszenie powiem, że zdecydowana większość polskich klubów nie ma skautów.
– Bazując na źródle informacji, które ostatnimi czasy było popularne przy lustracji pracowników kieleckiego Klubu – czyli portalu LinkedIn, wypisaliśmy sobie ligi, co do których przykładałeś najwięcej uwagi. Znaleźliśmy tam: Słowacja, Czechy, Węgry, Austria, Polska, Szkocja, Bośnia. Któryś z tych krajów bierzesz pod uwagę?
– Może Szkocja, ale niższe ligi. W moim obszarze zainteresowań będzie Islandia i niższe ligi portugalskie i hiszpańskie.
– Wybór tych lig jest nawiązaniem do tego, co powiedziałeś wcześniej o stagnacji w polskiej piłce?
– Tak jak już wcześniej mówiłem, polska piłka w obecnej formule mnie męczy. Ciągle przewijają się ci sami trenerzy, piłkarze. Potrzeba jest w piłce powiewu świeżości, nowych piłkarzy, innych trenerów.
– Dominik Nowak został nowym trenerem Korony Kielce. Jaki był Twój wpływ na zatrudnienie tego szkoleniowca?
– Szczerze mówiąc, to zawsze ceniłem trenera Nowaka, ale nigdy wcześniej nie miałem okazji go poznać. Miałem wpływ na wybór trenera, ale byłem na tym najniższym szczeblu decyzyjnym. Byłem odpowiedzialny za znalezienie kandydatów na to stanowisko, pasujących do filozofii Klubu czy potencjału piłkarskiego, którym obecnie dysponujemy. Jak pewnie wiadomo, na ostatniej prostej analiz zostało dwóch kandydatów. Trener Nowak w Miedzi miał wysoką średnią punktową, która – umówmy się, jest nie do osiągnięcia dla wielu trenerów. W Wigrach wynosiła ona 1,71 pkt/na mecz. Jest to dla mnie istotny czynnik, który pokazuje, czy trener umie wygrywać.
– Wraz ze zmianą szkoleniowca, braliście pod uwagę wymianę całego sztabu trenerskiego?
– Moim zdaniem Mirosław Dreszer, Kamil Kuzera czy Michał Dukiewicz cały czas powinni być w sztabie pierwszego zespołu. Nie jestem zwolennikiem sytuacji, kiedy zmieniamy trenera i automatycznie bierzemy zaciąg jego ośmiu asystentów. Taka sytuacja nie prowadzi do niczego dobrego.
– Zawsze jednak przychodzi moment, w którym zespół prowadzony przez danego trenera wpada w kryzys. Co zrobić w takiej sytuacji?
– Istnieje w Polsce coś takiego, jak cykl życia trenera. Często jak trener obejmuje nowy zespół, to idzie dobrze, później jest lekka stagnacja, następnie idzie gorzej i pojawiają się pierwsze informacje o zwolnieniu. Idealnym przykładem tego modelu był trener Lavicka w Śląsku. Świetny trener. Moim zdaniem, jak na polską ligę – top. Niestety w Polsce jest cykl życia trenera, więc przygoda trenera Lavicki ze Śląskiem się zakończyła. W mojej opinii trener robił wynik ponad stan.
– W kontekście zatrudnienia nowego trenera Korony przewijało się przez media nazwisko Dusana Kosicia. W tej plotce znajdowało się ziarenko prawdy?
– Na pewno mogę powiedzieć, że osobiście bardzo cenię sobie warsztat tego trenera. W mojej opinii zdobywając mistrzostwo z Celje, nie wiem czy nie zrobił większej niespodzianki niż Piast Gliwice trenera Fornalika, wywalczając mistrzostwo Polski.
– Często odnosimy wrażenie, że Kibice nie do końca zdają sobie sprawę z codziennych obowiązków skauta. Mógłbyś opisać, jakie są dokładnie Twoje obowiązki i jak mniej więcej wygląda typowy dzień pracy skauta?
– Zawód skauta charakteryzuje się głównie nieustannym oglądaniem najróżniejszych spotkań. W moim idealnym podejściu każdy skaut oddelegowany jest do jednej ligi, na której głównie się koncentruje. Wbrew pozorom jest to dość wyczerpująca praca. Z zewnątrz można ocenić, że obejrzenie czterech meczów dziennie jest lekkie i przyjemne. I przede wszystkim jest to praca głównie w weekendy, gdzie dokonujemy obserwacji na żywo. Wytłumaczę, jak chciałbym to widzieć w Koronie. To będzie trochę działanie non profit, ale te osoby będą otrzymywały jakieś pieniądze. W Śląsku dostałem trochę więcej aplikacji, bo było to około 200 zgłoszeń, z czego wyselekcjonowałem 10 osób. Wybrałem najlepszą osobę, która była pasjonatem. Niesamowicie pracował. Śląsk Wrocław później nie miał pieniędzy na jego zatrudnienie – takie były realia. Dzisiaj jest głównym skautem Pogoni Szczecin. Tutaj jest podobnie, chciałbym zatrudnić taką osobę, która zasługuje na taką szansę. Dobrym przykładem jest też moja osoba. Byłem postacią spoza świata piłki, której Lech Poznań dał szansę.
W większości polskich klubów skauting polega na napisaniu raportu w Wordzie bądź stworzeniu zwykłego maila. Ja w swojej pracy wprowadziłem program, który stworzyłem ze znajomym z Politechniki Wrocławskiej. W tym programie są opcje, które uważałem, że będą mi pomocne. Dzięki temu możemy skupić się konkretnych atrybutach obserwowanych graczy. Jest to zdecydowane ułatwienie pracy. I przy okazji uporządkowana praca, która jest udokumentowana. Wyniki tych działań są bardzo przydatne podczas okienek transferowych, gdzie tak naprawdę mam wszystkie wskaźniki gracza, który potencjalnie mógłby się znaleźć w kręgu naszych zainteresowań.
– Jak wygląda w praktyce takie podejście? Powiedzmy, że trener potrzebuje środkowego obrońcy. W raportach skauta, który obserwuje jedną konkretną ligę po ocenach jest wytypowany takowy zawodnik. Czy w tym momencie następuje obserwacja potwierdzająca dane oceny przez innego skauta?
– Bazując na doświadczeniu zdobytym w poprzednich klubach – z tej ligi, którą dany skaut obserwuje tworzymy tzw. listy rankingowe na każdą pozycję. Dzięki temu chcemy być zabezpieczeni na każdą ewentualność, np. gdyby zawodnik pewnie obsadzający daną pozycję na boisku niespodziewanie odszedł. Ponadto chcemy mieć na tej liście zawodników, którzy nie byliby uzupełnieniem składu, a wzmocnieniem. W takiej sytuacji piłkarz, który wzbudził nasze zainteresowanie, będzie obserwowany przez inną osobę. Na podstawie tych list rankingowych siadamy i tworzymy konkretną listę zawodników, którzy znajdą się w obszarze naszych zainteresowań. Następnie zapraszamy trenera pierwszego zespołu i pokazujemy mu materiały wideo oraz prezentację na temat danego zawodnika. Jeśli trener go zaakceptuje, to jedzie go oglądać na żywo. A później staramy się danego zawodnika sprowadzić. Oczywiście wcześniej trzeba się dowiedzieć, czy dany zawodnik w ogóle byłby w naszym zasięgu finansowym. Tak w skrócie wyglądałoby moje idealne podejście.
– Zakładamy jednak, że nikt nie leciał do Portugalii obserwować Felipe Olivieirę.
– Faktycznie czasem się zdarza, że jakiś zawodnik trafia do klubu z polecenia. Zapewniam jednak, że odbywa się coś takiego jak weryfikacja agentów i tworzenie list rankingowych na podstawie ich zawodników.
– Skoro są tworzone takowe listy, to jakim cudem do Korony są sprowadzani piłkarze ze stajni Josipa Kupreckicia, który ma bardziej zero niż jedynkową opinię nie tylko wśród Kibiców Korony?
– Tutaj mamy do czynienia z dość niecodzienną sytuacją. Nie wiem, co jest na Transfermarkcie, ale Marko Pervan nie jest jego zawodnikiem. Tutaj przyprowadził go inny menadżer. Jeśli chodzi o Mario Zebicia, to faktycznie Josip Kupreskić w pewnym momencie nawiązał z nim kontakt, ale nie ma z nim podpisanej umowy. Zebicia znałem jednak już dużo wcześniej i przychodząc do Korony zapewniam, że nie miał żadnego menadżera. Później dostałem informację, że dostał propozycję współpracy z Kupreskiciem. Mniej więcej zbiegło się to w czasie z przedłużaniem kontraktu ze Zvone Petroviciem. I to był jedyny deal, który był dogrywany z tym menadżerem.
– Czy skauci obserwują też aspekty życia prywatnego kandydatów do gry w granym klubie, np. jego social media. Zadaję to pytanie, gdyż niedawno wyniknęła afera z jednym z piłkarzy Jagielloni. Już w poprzednich klubach były jednak zastrzeżenia do jego stylu prowadzenia się. Mimo wszystko Jagiellonia podpisała z nim kontrakt. Czy skauci prowadzą pod tym kątem jakiś research?
– Tak, staramy się również przeglądać np. zdjęcia zawodników na Instagramie. Nie zawsze jednak materiały piłkarzy w social mediach idą w parze z ich jakością na boisku. Dobrym tego przykładem był Barry Douglas, który wstawiał sobie dziwne zdjęcia, ale na boisku był świetnym lewym obrońcą. Z kolei Przemysław Płacheta był bardzo cichym chłopakiem. Zastanawiałem się, czy będzie on w stanie otworzyć się, żeby pokazać swój potencjał. Wyszło znakomicie. Bardziej staram się bazować na opiniach trenerów, którzy już wcześniej pracowali z danym piłkarzem. W dzisiejszych czasach media społecznościowe jednak trzeba szczególnie obserwować – np. czy piłkarz nie napisze czegoś głupiego na Twitterze.
– A Ty planujesz założyć oficjalne konto na Twitterze?
– W tej chwili nie planuję.
– Wiadomo, że na oceny i podsumowania przyjdzie jeszcze czas. Jednak jakbyś mógł pokusić się o pierwsze oceny ostatniego okienka transferowego, to co byś mógł o nim powiedzieć?
– Zimowe okienko transferowe zawsze jest trudniejsze niż letnie. Musieliśmy się sporo nagimnastykować, aby odpowiednio wzmocnić zespół. Nie ma jednak co ukrywać – wciąż mamy problemy w obronie, mimo że ostatnio prezentujemy się w niej bardzo solidnie.
– Wcześniej wspomniałeś o Zebiciu w kontekście Josipa Kupreskicia. Jaka jest Twoja opinia o tym zawodniku po tych paru meczach w tej rundzie?
– Nie ma co ukrywać – Mario Zebić nie ma dobrego wejścia. Aczkolwiek chciałbym, by każdemu piłkarzowi dano minimum te pół roku na pokazanie się. Tym bardziej, że Mario podczas okresu przygotowawczego wyglądał naprawdę dobrze. Ponadto chciałbym dodać, że w samych superlatywach wypowiadał się o nim Mauro Camoranesi, który był jego trenerem. Mówił też m.in., że Zebić pasuje do gry z trójką obrońców. Jednak zdaję sobie sprawę, że to jest typowa szóstka. Przyznaję też, że nie może popełniać takich błędów, gdzie sprokurował trzy rzuty karne i w każdym meczu dostaje żółtą kartkę. Atutem Mario jest dobre rozprowadzenie piłki. Ponadto nie jest wolny – jak na stopera. Uważam, że w dłuższej perspektywie powinien sobie poradzić.
– W Kielcach od dłuższego czasu jest mocno odczuwalny deficyt na pozycji napastnika. Na tę pozycję sprowadzono Kulibaya Yilmaza. Póki co, również nie spełnia pokładanych w nim nadziei.
– Dokładnie tak. Zawodnik jest na dużym zakręcie w swojej karierze. Pamiętam go jednak z występów u trenera Latala w Trnavie, gdzie pokazywał potencjał przewyższający pierwszą ligę. Ostatnio jednak Kulibay nie dostawał w ogóle szans na boisku. Zobaczymy. Mam nadzieję, że Yilmaz jeszcze zaprezentuje się z dobrej strony.
– Doszły do nas słuchy, że w przerwie zimowej wyrażaliście zainteresowanie Mariuszem Idzikiem – napastnikiem Ruchu Chorzów.
– Jak najbardziej. Nadal jest zresztą w orbicie naszych zainteresowań. Jednak musimy się zastanowić czy pieniądze, które musielibyśmy za niego wyłożyć są adekwatne do jego poziomu sportowego.
– Paru młodym piłkarzom kończą się kontrakty z Koroną. Wiadomo, jaka będzie ich przyszłość?
– Będziemy chcieli przedłużyć kontrakty z tymi zawodnikami. Moim zdaniem powinni dostać szansę.
– W przerwie zimowej Klub sprowadził dwóch młodych zawodników – Adriana Bielkę i Marcina Szpakowskiego. Nie mieliśmy jeszcze okazji bardziej przyjrzeć się tym zawodnikom. Możesz nam coś o nich więcej opowiedzieć?
– Adrian Bielka jest dopiero na początku swojej drogi i musi naprawdę bardzo ciężko pracować. Odnośnie Szpakowskiego muszę przyznać, że przy jego transferze miałem kluczowy udział. Moim zdaniem Marcin jest obiecującym zawodnikiem i powinien dostać szansę w większym wymiarze w naszym zespole.
– Czy skauting to obecnie jedyne Twoje zajęcie w Klubie?
– Obecnie w Klubie nie zajmuję tylko skautingiem. Są pewne sprawy, które trzeba na bieżąco monitorować. Sowiński, Górski, Sewerzyński, Pierzchała są obecnie na wypożyczeniach i mają pewne zapisy, które trzeba sprawdzać czy są realizowane. Ponadto sprawdzałem kwestie z przeszłości, czy np. nie należą się nam jakieś pieniądze za byłych zawodników. Wcześniej w Klubie nikt tego nie monitorował.
– W przerwie zimowej zdecydowano się na zmianę formacji nie tylko w pierwszej drużynie, ale też w rezerwach i drużynach CLJ. Po zmianie trenera pierwsza drużyna od razu przeszła na grę czwórką obrońców. W związku z tym zaledwie po paru kolejkach wszystkie drużyny Korony odejdą od pomysłu grania trójka obrońców?
– Nie jestem odpowiedzialny i nie byłem pomysłodawcą zmiany formacji w drużynach Korony, ale wszystko wskazuje na to, wszystkie nasze drużyny odejdą od tego pomysłu. Co prawda są osoby, które odpowiadają za wyjściowe ustawienie rezerw, ale ja osobiście nie widzę teraz sensu grania trójką obrońców.
– Zakładamy, że od podszewki znasz wszystkich pierwszoligowych zawodników. Zestawiając to z naszymi zimowymi wzmocnieniami uważasz, że nasze miejsce jest faktycznie w pierwszej szóstce? Tak cel dostała drużyna przed rozpoczęciem rundy wiosennej.
– Przed rundą powiedziałbym, że baraże są jak najbardziej realne. I nadal w nie wierzę. Wszystkie kluby w tej lidze swoim potencjałem są bardzo zbliżone. Uważam jednak, że kadrowo jesteśmy w pierwszej szóstce. Zdaję sobie sprawę, że będzie ciężko odrobić tę stratę.
– W mediach pojawiały się opinie, że nie mamy potencjału, by wygrywać mecze grając ofensywną piłkę – przyjemną dla oka, tylko musimy się dostosować klasycznej bezstylowej walki, aby zdobywać punkty w tej lidze. Podzielasz tę opinię?
– W przerwie zimowej staraliśmy się wzmocnić zespół, by wygrywać spotkania grając atrakcyjną i ofensywną piłkę. Moim zdaniem granie dla samego przeszkadzania na dłuższą metę nigdy nie wypali.
– W przerwie zimowej do zespołu rezerw sprowadzono sześciu zawodników, z czego żaden z nich póki co nie okazał się wzmocnieniem składu. Czy miałeś wpływ na tworzenie obecnej kadry rezerw?
– Na obecny kształt kadry rezerw nie miałem żadnego wpływu. W przyszłości chcemy mieć jednak więcej do powiedzenia odnośnie naszych innych drużyn, zatrudniając chociażby głównego skauta do akademii. Nie ma jednak co się oszukiwać, wyniki naszych rezerw są dalekie od ideału.
– Kończąc już naszą rozmowę – jeśli mógłbyś wybrać jednego zawodnika nie patrząc na koszty – na kogo padłby Twój wybór?
– Lewandowski. Rozwiązałby nasze problemy z przodu.
Rozmawiali: Grzegorz Kotwica i Mikołaj Kęczkowski