Relacja z wyjazdu do Gdyni
Pierwszy wyjazd w nowym roku wypadł nam nad morze do Gdyni. Dalekie wyjazdy nigdy nie były naszą mocną stroną, ale przy całkiem niezłym terminie meczu mogliśmy spodziewać się, że pojedzie nas trochę więcej niż kilkadziesiąt osób. W niedzielny, wczesny poranek, gdy zdecydowana większość kielczan jeszcze spała, zbieramy się na zbiórce pod stadionem. Z minuty na minutę pojawiało się coraz więcej Koroniarzy i tak kilka minut po 7ej w obstawie psów wyjeżdżamy z Kielc dwoma autokarami. Co ciekawe w tym samym czasie odbywał się również turniej Torcida Cup, na który zostaliśmy zaproszeni przez gospodarzy i na którym pojawiliśmy się w liczbie 35 Koroniarzy.
Kilkanaście kilometrów za miastem dowiadujemy się, że jeden z naszych kolegów zaspał i postanowił dogonić nas taksówką. Kwota, jaką musiał zapłacić za przejazd kilkakrotnie przekroczyła cenę wyjazdu, ale jak mówił sam zainteresowany- było warto! W końcu „nieważne są kilometry…” nawet te przejechane taxi 😉 Oprócz tej dosyć specyficznej sytuacji na trasie spokój, z każdą kolejną godziną byliśmy coraz bliżej celu. Nie licząc kilku krótkich postojów obyło się bez nieplanowanych przygód. Na dwie godziny przed meczem przekraczamy granicę województwa pomorskiego. Pod stadion Arki docieramy z dużym nadmiarem czasowym tak, aby każdy z wyjazdowiczów znalazł się na sektorze gości jeszcze przed rozpoczęciem meczu. Jak się okazało organizatorzy meczu nie stanęli na wysokości zadania i zapomnieli wydrukować bilety dla większości z nas, przez co musieliśmy czekać ponad pół godziny na oczekiwane wejściówki. Całą ekipą wchodzimy na stadion dopiero z chwilą rozpoczęcia spotkania.
W tym czasie gospodarze prezentują oprawę z okazji rocznicy powstania Gdyni upamiętniając na niej ważne postacie swojego miasta. My wieszamy trzy flagi: „Ś.P. Małpa”, „EG’73”, a także „Scyzory” i w liczbie setki fanatyków ruszamy z dopingiem, który tego dnia wychodził nam całkiem nieźle. Gwizdy gospodarzy tylko potwierdzały fakt, że w niektórych momentach było nas dobrze słychać. Nie ma, co ukrywać, że przyczyniły się do tego dwie bramki dla Korony strzelone jeszcze w pierwszej połowie meczu. Po przerwie prezentujemy małe flagowisko, które mogło dać miły dla oka efekt. Gospodarze prowadzili głośny doping, a na stadionie pojawiło się niewiele ponad 6 tysięcy kibiców. Oczywiście nie obyło się bez dosyć częstej wymiany „uprzejmości”. Oprócz flag Arkowców na ich młynie można było zauważyć fanę naszych „koleżanek” zza miedzy.
Nasi piłkarze tracą bramkę, ale kontrolują sytuację do końca meczu i wygrywamy w Gdyni 1:2‼ Po spotkaniu zadowoleni piłkarze podchodzą pod nasz sektor i dziękują nam za przybycie. Jeszcze kilka minut wspólnej radości i opuszczamy sektor gości. W drodze powrotnej robimy sobie kilka dłuższych postoi, a w Kielcach jesteśmy kilka minut przed 1szą w nocy. Wyjazd można zaliczyć do udanych w naszym wykonaniu, a już niedługo kolejna eskapada‼ Tym razem odwiedzimy Sosnowiec.
Do zobaczenia na szlaku‼
włosek